Części osób, z którymi się spotykam wydaje się, że praca infobrokera polega na siedzeniu cały dzień przed komputerem, a dokładniej przed Googlem i wynajdywaniu sieciowych perełek. Otóż, niestety nie wygląda to tak różowo, choć czasem się zdarza.
W moim przypadku zwyczajny dzień, rozpoczyna się od odpisania na maile, zrobienia wycen i zaplanowania kolejnych działań. Ta część mojej pracy, w zależności od dnia zajmuje mi od 1 do 3 a nawet 4 godzin. Kolejnym etapem dnia jest praca „właściwa” dla brokera czyli realizacja zleceń. W zależności od tematu i rodzaju zlecenia, albo wykonuję ją w domu albo jadę do biblioteki, bądź innej instytucji.
Dzisiejszy dzień upłynął mi pod znakiem biblioteki publicznej. Na szczęście dwa zlecenia, nad którymi pracowałam udało się zrealizować w jednym miejscu.
Pierwszą godzinę poświęciłam na odnalezienie informacji o miejscu publikacji nadesłanej recenzji teatralnej. Klient przesłał zdjęcie artykułu i poprosił o ustalenie, w jakim czasopiśmie i w którym roku została ta recenzja umieszczona. Ponieważ przegląd baz dostępnych on-line nie przyniósł efektów, trzeba było udać się do czytelni bibliograficznej biblioteki wojewódzkiej. Godzinę zajęło mi przejrzenie 11 roczników Polskiej Bibliografii Literackiej, ale się udało ! :)
Czasopismo ustalone, rocznik 1977. Jedno z głowy :)
Czas zająć się drugim, tym razem nieocenioną pomocą okazała się czytelnia regionalna. Ponad godzinny przegląd materiałów na temat jednego z powiatów małopolskich i znów kolejny sukces. Teraz jeszcze trzeba przygotować zgodnie z wytycznymi klienta i volia !
Skoro już jestem w bibliotece to mogę swobodnie usiąść w czytelni i dla odmiany popracować … Codzienna prasówka i znów odpisywanie na maile, potem przygotowanie jeszcze materiałów dla kolejnego klienta i można jechać dalej.
Tym razem do księgowej a potem do domu. Późny obiad i znów do pracy. Tym razem trzeba sprawdzić prace przygotowane przez współpracowników, nanieść poprawki i wysłać kolejne wytyczne i koniec pracy na dziś, no przynajmniej tej przed komputerem.
Teraz czas na książkę i dla odmiany pracę naukową :) w końcu doktorat nie napisze się sam,a szkoda.
Dziękuję, dobranoc.