Infobrokering po polsku

Od ponad 14 lat ukazują się w Polsce artykuły o zawodzie przyszłości. Broker informacji (infobroker), albo też różne inne cudne nazwy dla tego samego zawodu (cyberian – należy do moich ulubionych). Jednak o co chodzi z tą przyszłością?

Większość artykułów jakie znaleźć możemy w internecie lub czasopismach naukowych traktuje o tym samym: że społeczeństwo się rozwija, że rośnie ilość zasobów, że takie usługi będą potrzebne itp. Autorzy obiecują interesującą pracę i rewelacyjne zarobki. Studentom od kilku lat powtarza się na uczelniach, aby zakładali swoje firmy infobrokerskie bo to przyszłość. To ja tak trochę dziś o tej przyszłości, z perspektywy pracy w zawodzie od kilku lat i obserwacji rynku.

Zawód brokera informacji istnieje znacznie dłużej, tylko wcześniej nie miał takiej nazwy

Osoby zajmujące się pośredniczeniem w dostępie do informacji funkcjonują na rynkach gospodarczych od kilkunastu lat, między innymi w firmach consultingowych, wywiadowniach gospodarczych, doradztwach wszelkiego typu. Spokojnie możemy mówić o zjawisku infobrokeringu funkcjonującym i sprawnie działającym jako jeden z podstawowych elementów rynku gospodarczego.
Sam zawód został zarejestrowany w Polsce dopiero w 2009 roku. Co ciekawe w USA (które jest kolebką zawodu) nie istnieje w rejestrach zawód pod taką nazwą.

Nazwa zawodu dalej nikomu nic nie mówi

Infobroker, broker informacji, agencja infobrokerska, usługi infobrokerskie etc. to nadal nazwy, które rozumie wąskie grono naukowców i absolwentów studiów z zakresu informacji naukowej. W literaturze anglojęzycznej osoby świadczące usługi pośrednictwa informacji nazywa się profesjonalistami informacji, specjalistami informacji albo researcherami (w Polsce to nazwa stanowiska dla osób pracujących w firmach HR, które zajmują się wyszukiwaniem osób o odpowiednich kompetencjach). Potencjalni klienci, czyli przedsiębiorcy, nadal nie znają nazwy zawodu ani usługi której mogliby szukać. Ba…oni często nie wiedzą o istnieniu takiego zawodu!
I może właśnie w tym należy upatrywać przyczyny powolnego, prawie pełzającego rozwoju zawodu w Polsce.

Przyszłość już dawno nadeszła

Artykuły dotyczące omawianego zawodu nadal kuszą tytułami o świetlanej przyszłości. Ale nikt nie poddał się nawet drobnej refleksji co z tą przyszłością? Kiedy ona będzie? Za 5, 10 może za 30 lat? Moim zdaniem ta przyszłość dawno nadeszła.

Istnieje zapotrzebowanie na usługi. Klienci szukają, ale nie usług infobrokerskich, a możliwości kupienia bazy danych, możliwości zlecenia stworzenia listy hurtowni, przygotowania raportu dotyczącego wybranej branży itp.
Niestety z przykrością obserwuję od lat, że tylko nielicznym firmom udaje się utrzymać na rynku. Zaczęłam się zastanawiać w czym tkwi ich tajemnica sukcesu? Doszłam do wniosku, że każdy z nich miał pomysł na siebie i swoją działalność. Nie kopiują innych, tworzą własny wizerunek, promują siebie wśród przedsiębiorców hasłami i słowami znanymi przedsiębiorcom, a nie naukowcom.

Dlatego wiele młodych firm infobrokerskich zakładanych przez studentów albo świeżych absolwentów nie daje sobie rady na rynku. Pojawiają się szybko i jeszcze szybciej znikają. Bo nauczono ich podstaw zawodu, ale nie nauczono podstaw prowadzenia takiej działalności.
Ale o błędach przy tworzeniu oferty infobrokerskiej następnym razem.

Chciałabym tym krótkim tekstem zwrócić waszą uwagę na zawód i samo zjawisko infobrokeringu. Patrzcie na to z szerszej perspektywy, a nie tylko przez pryzmat nazwy.

przeczytaj również